Pewien mężczyzna samotnie opracowuje nowe techniki identyfikacji.
Był odpowiedzialny za ustalenie tożsamości ofiar katastrofy.
Był odpowiedzialny za ustalenie tożsamości ofiar katastrofy.
TITANIC PO KATASTROFIE
Halifax w Nowej Szkocji to port położony najbliżej miejsca katastrofy. 750 mil na północny-zachód od niego.
Zrządzeniem losu mieszkańcy tego kanadyjskiego miasta stali się uczestnikami jednej z największych tragedii XX wieku.
Dziennik kapitański
''16 kwiecień, tuż przed świtem. Nasz statek otrzymał pilne zlecenie od towarzystwa okrętowego White Star, właściciela Titanica. Mamy jak najszybciej dopłynąć do ostatniej znanej pozycji transatlantyka''
Statkiem handlowym o nazwie Mackay-Bennett dowodził Frederic Laroh. Jego zadaniem było wydobycie zwłok pasażerów.
Cały świat czekał na informację o ocalonych. Załoga handlowca zdawała sobie jednak sprawę, że płynie po ciała.
Na pokładzie jednostki znajdowało się 75 marynarzy. Obiecano im podwójną stawkę, by wynagrodzić niewdzięczne zadanie, którego się podjęli.
''Mackay- Bennett wypłynął dwa dni po zatonięciu Titanica.- mówi Christopher Ward, wnuk Jocka Hume'a (skrzypka na Titanicu) - Silny wiatr i prądy morskie zdążyły znieść ciała na znaczną odległość.''
Jednostka była przygotowana do przebijania sie przez pola lodowe. Jednak zamiast przewodów na pokład załadowano trumny.
''Towarzystwo White Star dostarczyło tylko 103 trumny. Nie spodziewano się znaleźć wiele ciał.''- mówi Christopher Ward.
Zanim Titanic przełamał się na pół i zatonął tylko 1/3 pasażerów zdołała wejść do szalup.
Została zabrana przez jedyny statek, który akurat był w pobliżu (Carpathia).
Pozostałych zostawiono na pewną śmierć.
''Statki podróżujące na linii Southampton-Nowy York, a także inne jednostki nie miały warunków do przewożenia zwłok, więc po prostu je mijały. Pasażerowie opowiadali ze zgrozą o unoszących się ciałach kobiet i mężczyzn, rzadziej dzieci, a nawet martwego psa, który do końca towarzyszył swojej pani.''- mówi Christopher Ward.
Z ogromnego statku pozostały jedynie szczątki.
Kiedy transatlantyk zderzył się z górą lodową temperatura wody wynosiła około 2 stopnie Celcjusza. W tych warunkach błyskawicznie dochodzi do wyziębienia organizmu. Pod wpływem zimna serce wpada w szybki rytm nieskutecznych uderzeń. Krew przestaje dopływać do mózgu i narządów wewnętrznych.
Kapitan Lanberg zdawał sobie sprawę, że w takich warunkach człowiek nie może przeżyć nawet godziny.
W tym samym czasie, w Halifax, pewnemu mężczyźnie polecono znaleźć miejsce dla zwłok i sposób na ich identyfikację, co przy poziomie ówczesnych technik kryminalistycznych, było bardzo trudne.
John Henry Barnstead był urzędnikiem nadzorującym narodziny, zgony i małżeństwa w Halifax.
''Musiał przygotować się na ogrom pracy- mówi John Barnstead, potomek Johna Henry'ego Barnsteada- która go czekała. Zmarł w roku w którym się urodziłem, więc nie zdążyłem go poznać. Od kiedy dowiedziałem jak kluczową rolę odegrał po katastrofie Titanica staram się dowiedzieć o nim jak najwięcej rzeczy. To fascynujące.''
Kostnice w całym mieście zostały opróżnione, a zakłady pogrzebowe były w stanie gotowości. Barnstead o niczym nie zapomniał.
Tragedia miała wpływ nie tylko na życie mieszkańców Halifax, ale na znacznie większą grupę osób. Ludzie na całym świecie nie wiedzieli, co dzieje się z ich najbliższymi. Pasażerowie, którym udało się dostać do szalup prawdopodobnie płynęli do Nowego Yorku, ale White Star Line nie podawało żadnych szczegółów. Ustalenie kto ocalał, a kto zginął było możliwe dopiero po dotarciu rozbitków do Nowego Yorku.
Mackay-Bennett dopłynie do ciał i je wyłowi, a szczegółowo dopracowany plan przygotowany przez Barnsteada w Halifax powiedzie się.
Środa 17 kwietnia, 1912
Od zatonięcia Titanica minęły dwa dni, a nadal nie było nic wiadomo.
Wśród rozbitków płynących do Nowego Yorku była Madeleine Astor, żona najbogatszego człowieka na statku.
''Sama, w ciąży, przerażona, nie miała pojęcia czy jej mężowi udało się przeżyć. Była w ogromnym stresie.''- mówi Tracy Oost.
Mężem Madeleine był John Jacob Astor
''Dziadek zawsze zachowywał zimną krew. Był też prawdziwym dżentelmenem- mówi jego prawnuczka Jacqueline Astor Drexel- Spokojnie przyjął do wiadomości, że do szalup wejdą najpierw kobiety i dzieci. Odprowadził Madeleine do łodzi i pocałował na pożegnanie.''
Spółka Marconii miała skorzystać na katastrofie Titanica. Opracowany przez Marconiego system przekazu informacji (radio) miało odegrać kluczową rolę w przesyłaniu wiadomości. Zaledwie kilka godzin po zatonięciu Titanica Wincent Astor, poszukując informacji o losie ojaca pojawił się w nowojorskim biurze spółki.
(Dialog niepotwierdzony)
-''W czym mogę panu służyć?
-Jestem synem Johna Jacoba Astora. Trzeba znaleźć mojego ojca. Jeśli nie będzie go wśród żywych, osoba, która znajdzie jego ciało i zidentyfikuje je otrzyma wysoką nagrodę.
-Oczywiście, proszę pana.
-Będę tu czekał na odpowiedź''
''Wincent był odludkiem. Samotnym, zgorzkniałym człowiekiem. Sądzę, że spędził całą noc przy radiu oczekując wieści z Titanica. To było dla niego ciężkie przeżycie.''- mówi dalej Jacgueline Astor Drexel.
Wincent Astor |
Tłum pod biurem White Star Line czekający na wieści o pasażerach. |
John Hume, nazywany Jockiem, był skrzypkiem grającym na Titanicu. Jak powszechnie wiadomo muzycy uspokajali pasażerów, kiedy statek tonął. Wnuk Jocka poświęcił wiele lat starając się ustalić jaki los spotkał jego dziadka
''Kiedy ogłoszono, że statek tonie orkiestra zebrała się w salonie I klasy, by grać dla pasażerów zakładających kamizelki ratunkowe''- mówi Christopher Ward, wnuk Jocka Huma.
Jock Hume |
John Hume wypłynął w swój pierwszy rejs jako czternastolatek. Był wolnym duchem marzącym o karierze muzyka. Po tragedii pracownicy linii White Star nie interesowali się losem skrzypka.
''Żadnej odpowiedzi z Southampton, Liverpoolu, ani Londynu i ani słowa w żadnej gazecie.''- wściekał się Andrew Hume. Elise (macocha Jocka) i jego ojciec (Andrew) umierali z niepokoju. W końcu Andrew postanowił sam się czegoś dowiedzieć; opuścił swój dom w Szkocji i udał się do Liverpoolu.
''Minęły dwa dni od katastrofy, a on nadal nie miał żadnych wieści, czy jego syn żyje. Miejscowa policja nic nie wiedziała, więc wysyłał telegramy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i linii White Star, ale nie dostawał odpowiedzi.''- mówi dalej Christopher Ward.
Christopher pojechał śladami swojego dziadka do Liverpoolu.
''Najbardziej dramatyczne opisy katastrofy i tego co działo się później opublikowano w popularnym brukowcu Daily Sketch. Gazeta donosiła o tłumie gromadzącym się przed biurami White Star Line, rozpaczających kobietach z dziećmi na rękach, wciąż od nowa odczytujących skąpe informację o tragedii otrzymane od pracowników firmy. Kiedy Andrew Hume dotarł na Lime Street znalazł się wśród zrozpaczonego tłumu obawiającego się o los swoich najbliższych. Następnie przeszedł wzdłuż Church Street pod biuro White Star Line. Ten budynek wciąż istnieje, jednak od lat jest opuszczony. Nie ma żadnej informacji, co znajdowało się w środku. Jest tylko napis, że mieściła się tu firma Oceanic Company (cały napis to: Founded 1869, The Oceanic Navigation Steam Company, founded by T.H.Ismay)- spółka podległa White Star Line. Ani słowa o White Star Line, ani o Titanicu, który w dużej mierze przyczynił się do upadku firmy.''- mówi dalej Christopher Ward.
Choć od katastrofy minęły trzy dni towarzystwo White Star wciąż oszczędnie dawkowało wiadomości.
''Andrew Hume nie dowiedział sie niczego o synu. Nikt nie był w stanie powiedzieć czy Jock żyje, więc Andrew postanowił dowiedzieć się czegoś w agencji muzycznej.''
Niedaleko biura White Star Line znajdowało się biuro agencji muzycznej Black Brothers, która zatrudniała muzyków na rejsy statkami pasażerskimi. To właśnie ona podpisała kontrakt z pięcioma muzykami z Titanica. To tu Andrew dowiedział się najgorszego.
''W Black Brothers usłyszał najgorszą prawdę: że dla muzyków nie było nadzieii. Wszyscy zginęli grając pieśń ''Nearer My God To Thee''. Andrew opuścił budynek kompletnie załamany.''
To była tragiczna wiadomość. Skoro Jock wraz z kolegami starał się dodać otuchy pasażerom tonącego statku, to szansa, że dostał się do szalupy była minimalna. Wkrótce White Star Line potwierdziło informację, że udało się uratować tylko 1/3 pasażerów, którzy byli teraz w drodze do Nowego Yorku. Mało prawdopodobne, że poza nimi ocalał ktoś jeszcze. Od tego momentu każda informacja była na wagę złota. Niedługo cały świat miał poznać nazwiska ocalonych.
Kiedy Mackay-Bennett powróci ze swojej misji stanie się znany rzeczywisty rozmiar tragedii.
Czwartek 18 kwietnia, 1912
Od zatonięcia Titanica minęły już cztery dni. O 20:45 statek z rozbitkami (Carpathia) dopłynie do portu w Nowym Yorku.
''Kiedy rozległa się wieść, że Carpathia wpływa do portu- mówi Deborah Davis, znawca historii- na nadbrzeżu czekali już reporterzy i dziennikarze, członkowie rodzin niektórych pasażerów. Nikt nie miał pojęcia czy na pokładzie statku są jego krewni. I jak na tak ogromną grupę ludzi panowało dziwne milczenie. Wszyscy czekali w niewyobrażalnym napięciu.''
Statek zacumował w nieużywanym już nadbrzeżu numer 54 w starej części miasta. Podczas gdy na lądzie zbierało się coraz więcej ludzi Madeleine Astor szykowała się na spotkanie z pasierbem. Wincent miał ze sobą ubranie na zmianę dla macochy.
''Wiele ze zgromadzonych osób przyszło tylko po to, by być świadkami zejścia ze statku kobiety, która opuściła miasto jako świeżo poślubiona mężatka, a wracała jako wdowa w ciąży.''- relacjonuje Deborah Davis.
Gdy Wincent zobaczył samotną Madeleine wiedział, że jego ojciec nie wróci już do domu. Jednak dopóki ciało nie zostanie znalezione i zidentyfikowane los najbogatszego człowieka świata pozostaje nieznany. Nikt nie mógł mieć pewności co stało się z resztą pasażerów. Większość zamarzła w lodowatej wodzie, ale może niektórym udało się przeżyć. Klucz do tej tajemnicy miał John Henry Barnstead.
Katastrofa Titanica była drugą, w ciągu czterdziestu lat, która zapisała się w pamięci mieszkańców Halifax. W młodości Barnstead na własne oczy zobaczył jak jego ojciec nie radzi sobie z identyfikacją ciał innej katastrofy morskiej- zatonięcia Atlantica (również należącego do White Star Line). Zidentyfikowano tylko kilka ciał, a większość przedmiotów osobistych zostało skradzionych. Barnstead nie mógł popełnić tego samego błędu.
Wymyślił prosty system. Każdemu znalezionemu ciału nadawano numer i sporządzano wykaz rzeczy, które miał przy sobie. Wkładano je do worka oznaczonego tym samym numerem.
Złe warunki atmosferyczne opóźniały statek. Kapitan bał się, że po dotarciu nie znajdą żadnych zwłok, dlatego zależało mu na czasie.
''Kiedy rozległa się wieść, że Carpathia wpływa do portu- mówi Deborah Davis, znawca historii- na nadbrzeżu czekali już reporterzy i dziennikarze, członkowie rodzin niektórych pasażerów. Nikt nie miał pojęcia czy na pokładzie statku są jego krewni. I jak na tak ogromną grupę ludzi panowało dziwne milczenie. Wszyscy czekali w niewyobrażalnym napięciu.''
Statek zacumował w nieużywanym już nadbrzeżu numer 54 w starej części miasta. Podczas gdy na lądzie zbierało się coraz więcej ludzi Madeleine Astor szykowała się na spotkanie z pasierbem. Wincent miał ze sobą ubranie na zmianę dla macochy.
''Wiele ze zgromadzonych osób przyszło tylko po to, by być świadkami zejścia ze statku kobiety, która opuściła miasto jako świeżo poślubiona mężatka, a wracała jako wdowa w ciąży.''- relacjonuje Deborah Davis.
Gdy Wincent zobaczył samotną Madeleine wiedział, że jego ojciec nie wróci już do domu. Jednak dopóki ciało nie zostanie znalezione i zidentyfikowane los najbogatszego człowieka świata pozostaje nieznany. Nikt nie mógł mieć pewności co stało się z resztą pasażerów. Większość zamarzła w lodowatej wodzie, ale może niektórym udało się przeżyć. Klucz do tej tajemnicy miał John Henry Barnstead.
Katastrofa Titanica była drugą, w ciągu czterdziestu lat, która zapisała się w pamięci mieszkańców Halifax. W młodości Barnstead na własne oczy zobaczył jak jego ojciec nie radzi sobie z identyfikacją ciał innej katastrofy morskiej- zatonięcia Atlantica (również należącego do White Star Line). Zidentyfikowano tylko kilka ciał, a większość przedmiotów osobistych zostało skradzionych. Barnstead nie mógł popełnić tego samego błędu.
Wymyślił prosty system. Każdemu znalezionemu ciału nadawano numer i sporządzano wykaz rzeczy, które miał przy sobie. Wkładano je do worka oznaczonego tym samym numerem.
Złe warunki atmosferyczne opóźniały statek. Kapitan bał się, że po dotarciu nie znajdą żadnych zwłok, dlatego zależało mu na czasie.
Piątek, 19 kwietnia 1912
Mackay-Bennett powoli zbliżał się do miejsca katastrofy.
''Dziennik kapitański. Pogoda coraz gorsza.''
Mechanik pokładowy Freddie Hamilton opisał tę wyprawę w swoim pamiętniku.
''20 kwietnia. Na północy zauważyliśmy ledwie widoczną górę lodową. Zbliżamy się do miejsca, w którym umarły nadzieje i plany tylu ludzi. Jedynie balsamista jest w coraz lepszym humorze, gdyż w końcu będzie mógł się wykazać swoimi umiejętnościami.''
John Snow był grabarzem w Halfiax. Jego rodzina nadal prowadzi tam zakład pogrzebowy. Zapasy chemikaliów wzięte przez Johna na statek były wystarczajace do zakonserwowania siedemdziesięciu zwłok. Nikt nie mógł przewidzieć czy to wystarczy. John wiedział, że będzie musiał pracować bardzo szybko inczaczej zwłoki zaczną się rozkładać. Co więcej mógł liczyć tylko na siebie.
''W dokumentach istnieje informacja, że załoga zrobiła stół sekcyjny, a John zawczasu poustawiał sobie na nim wszystkie chemikalia, czyścił go i był gotowy do pracy. Stworzył coś w rodzaju prowizorycznej kostnicy''- mówi Tracy Oost.
Na prośbę Barnsteada marynarze uszyli też małe worki z płótna żaglowego i każdemu nadali numer. Miano do nich włożyć osobiste rzeczy znalezione przy zwłokach.
21 kwietnia, w niedzielę, Mackay-Bennett dopłynął do celu- w miejsce, w którym zatonął Titanic. Kapitan kazał wyłączyć silnik i na chwilę zapadła pełna szacunku cisza. Później marynarze rzucili się w wir pracy.
Z dziennika kapitańskiego
''Stoimy w miejscu. Wiatr z kierunku zachód-południowy-zachód. Wyławiane zwłoki są napuchnięte, na horyzoncie dużo gór lodowych. Niektóre ciała odpłynęły, ale inne wciąż tkwią pośród rozrzuconych w wodzie szczątek.''
''Zwodowaliśmy szalupy i wzięliśmy się do pracy- pisze w swoim pamiętniku Freddie Hamilton- Przez cały dzień wyławialiśmy zwłoki. Przerzucanie namokniętych trupów przez burtę szalupy nie było łatwe.''
''Ciała, które zobaczyła załoga Mackay-Bennetta były zamrożone. Na włosach i brwiach mieli szron. Wydawało się, że zwłoki są dobrze zachowane, ale po wyłowieniu ich z wody okazało się, że części ciała, które były pod wodą są już w stanie rozkładu.- mówi Tracy Oost.
''Dziś wyłowiliśmy 51 ofiar. 3 dzieci, 5 kobiet i 43 mężczyzn. Ale w wodzie nadal jest dużo ciał''- pisze dalej w pamiętniku Freddie Hamilton.
''Ciała z temperatury bliskiej zera trafiały na pokład statku, gdzie było znacznie cieplej. Ta misja to była walka z czasem''- mówi Tracy Oost.
Po wyłowieniu ciała traktowano zgodnie z instrukcjami Barnsteada.
Najpierw składowano je na pokładzie, następnie rozbierano rejestrując każdy przedmiot. Później zdjętą odzież palono, by nie dostała się w ręce łowców pamiątek. Podczas rejestracji rzeczy osobistych ofiar zawsze były obecne dwie osoby, co miało zapobiegać ewentualnym pomyłkom lub kradzieżom. Sporządzano szczegółową listę rzeczy znalezionych przy zwłokach, by łatwiej je było rozpoznać. Każde ciało opisywano w specjalnym zeszycie, przedmioty osobiste natychmiast pakowano do worków. Wykaz ofiar miał zostać przekazany na lądzie Barnsteadowi. Raz nadany numer był już na zawsze w dokumentach.
''John Henry opracował metodę wykorzystywana dzisiaj w kryminalistyce i przy masowych katastrofach. Metoda z powodzeniem przetrwała do naszych czasów''- mówi dalej Tracy Oost.
Czwarte ciało dziecka należało do jasnowłosego chłopca w wieku około trzech lat. Jego tożsamośc nie została nigdy ustalona. Z ubrań zachowały się jedynie buciki, które mogły pomóc przy identyfikacji. Była to najmłodsza odnaleziona ofiara, nazwana później: ''Nieznanym Dzieckiem z Titanica''.
Wieść o misji Mackay-Bennetta rozeszła się po świecie. Marynarze znaleźli się pod presją. Nagle odnalezienie pasażerów z pierwszej klasy okazało się ważniejsze niż znalezienie innych m.in. Johna Jacoba Astora.
Poniedziałek, 22 kwietnia 1912
Do załogi dotarła wiadomość, że za ciało swego ojca Wincet Astor odda 10 tysięcy dolarów. Obecnie to około ćwierć miliona.
22 kwietnia perspektywa otrzymania pieniędzy stała się realna. Ciało Johna Jacoba Astora zostało zidentyfikowane po inicjałach wyszytych na kamizelce, diamentowych spinkach i trzech tysiącach dolarach znalezionych w kieszeni. John Jacob Astor był postacią bardzo znaną i rozpoznawaną w Ameryce. Wiele osób widziało go jak spacerował Piątą Aleją ze swoim terierem imieniem Kitty, który towarzyszył mu także podczas rejsu transatlantykiem.
''Mój dziadek pasjonował się przyszłością. Napisał powieść fantastyczno-naukową, opatentował hamulce do roweru, nowy rodzaj nawierzchni drogowej i silnik turbinowy.''- mówi wnuczka Astora Jacqueline Astor Drexel.
Jacqueline Astor Drexel (wnuczka Johna Jacoba Astora) ze swoim mężem. |
Wiadomość o znalezieniu zwłok milionera obiegła cały świat. Jego ciało zostało umieszczone w najlepszej trumnie na Mackay-Bennecie, ale ciało opatrzone numerem 124 przeszło taki sam proces jak szczątki innych pasażerów.
W zeszycie (wcześniej wspomnianym) każde zwłoki miały osobną stronę, by niczego nie pomylić. Znajdowały się tam:
-wykaz przedmiotów znalezionych przy ciele
-wygląd
-wiek
-waga
Mimo to wiele zwłok pozostało bezimiennych. Wieczorem tego samego dnia z Halifax wypłynął drugi ''statek ratunkowy''.
Trzy dni później (26 kwietnia) dołączył do Mackay-Bennetta.
Następnego ranka (23 kwietnia) z wody wyłowiono ciało jednego z muzyków. Nadano mu numer 193.
''Rozeszła sie wieść, że Mackay-Bennett wyłowił około 100 ciał. Biorąc pod uwagę, że liczba ofiar sięgała półtora tysiąca prawdopodobieństwo odnalezienia ciała Jocka było znikome.''- mówi Christopher Ward.
W zeszycie o ciele numer 193 znalazła się taka notatka:
193.
Biały, mężczyzna.
Wzrost: 175 cm.
Waga: około 66 kg
Wiek: około 27 lat.
Włosy: jasne, kręcone.
Po opisaniu ciało zostało przygotowane do zabalsamowania.
''W dokumentach napisano, że miał 27, podczas gdy skończył dopiero 21. Kiedy Andrew dowiedział się o znalezieniu ciała 27-letniego muzyka prawdopodobnie uznał, że to nie Jock.''- mówi dalej Christopher Ward.
Dla ciała numer 193 zabrakło trumny, więc włożono je pod pokład i obłożono lodem.
Po katastrofie Titanica, Olimpic miał przebyć dokładnie tą samą trasę przez Atlantyk z tą samą liczbą łodzi ratunkowych (20 szalup.).
Po licznych ustępstwach na pokład transatlantyku załadowano 40 łodzi, w większości zapożyczonych z okrętów wojennych. Większość z nich była przegniła i nie nadawała się do pływania. Z wyjątkiem trzech mężczyzn, cała załoga Olimpica odmówiła pracy. Dziesięć dni później oskarżeni o bunt marynarze stanęli przed sądem, który natychmiast ich uniewinnił. White Star Line musiało ustąpić. Odtąd wszystkie statki miały mieć wystarczającą liczbę szalup.
Tymczasem w Halifax rosło napięcie. Przyjeżdżały całe rodziny, by zabrać ciała swoich bliskich. Mackay-Bennet zakończył już swoją upiorną misję, ale gęste mgły utrudniały powrót.
Na Morzu Freddie Hamilton pisał tak:
''Środa, 24 kwietnia. Zimno, wilgotno i ponuro. Nawet najtwardsi marynarze nie potrafią uciec przed myślami o rodzinie, o swoich nadziejach i lękach. Tragedia, której staliśmy się bezpośrednimi świadkami pozbawiła nas zwykłej dumy i pewności siebie.''
Do soboty (27 kwietnia) wyłowiono 306 ciał z ogólnej liczby 1,500 ofiar. Szczątki pozostałych poszły na dno wraz z Titanic'kiem lub zostały zniesione przez prądy morskie. Mackay-Bennett wracał do Halifax.
Świat czekał.
Rankiem we wtorek, 30 kwietnia
Zimny i mglisty poranek.
15 dni po zatonięciu Titanica Mackay-Bennett wpłynął do portu w Halifax. Kiedy zauważono statek na linii horyzontu zaczęły bić dzwony w kościele przy nabrzeżu. Wkrótce dołączyły się dzwony z czterdziestu innych kościołów w całym mieście. Na rufie statku leżały trumny jedna na drugiej, a na dziobie leżało około 100 ciał zawiniętych w płótno.
W porcie zgromadziło się ponad tysiąc osób, wielu z nich czekało na szczątki najbliższych. O 9:30 Mackay-Bennett przybił do nabrzeża. Wszyscy obecni przywitali go milczeniem, z odkrytymi głowami.
Całkowita liczba ciał wyłowionych: 306
Liczba ciał przywiezionych do Halifax: 190
Liczba ofiar zidentyfikowanych i pochowanych w Morzu: 56
Liczba ofiar niezidentyfikowanych i pochowanych w Morzu: 60
Liczba ciał zidentyfikowanych i przywiezionych do Halifax: 65
Liczba ciał niezidentyfikowanych: 125
Wyniesienie na ląd ''ładunku'' zajęło marynarzom trzy i pół godziny.
W oczekującym tłumie był również Wincent Astor, który przyjechał do Halifax trzema prywatnymi wagonami. Ciało jego ojca miało zostać przetransportowane do Nowego Jorku w ciągu niecałej doby, jednak większość ofiar katastrofy miała nigdy nie powrócić do domu.
White Star Line nie było w stanie przewieźć wszystkich zwłok do ich najbliższych na własny koszt. Jeśli rodzina chciała ciało bliskiej osoby odzyskać musiała zapłacić White Star Line 20 funtów brytyjskich. Większość krewnych ofiar tragedii nie było stać na sfinansowanie podróży.
Ze 190 ciał 150 na zawsze pozostało w Halifax.
Z portu trumny zostały przewiezione na lodowisko do kartingu- była to jedyna tak duża hala w Halifax, w której dało się utrzymać niską temperaturę, Zmarłych umieszczono w głównej hali, w otwartych trumnach oddzielonych płóciennymi zasłonami. Chodziło o zapewnienie prywatności; ciała traktowano z należytym szacunkiem. J
ohn Henry Barnstead był zajęty wypisywaniem aktów zgonu. Za przyczynę śmierci podawał utonięcie w Morzu w wyniku katastrofy statku.
30 kwietnia do domu Hume'ów dostarczono list. Rodzina już od wielu dni oczekiwała informacji. List był od stowarzyszenia Black Brothers (towarzystwa muzyków, w którym Jock był zatrudniony), które kazało rodzinie zapłacić 5 szylingów za ubranie nieżyjącego syna.
3 maj 1912
Halifax od trzech dni szykowało się na masowy pogrzeb.
Pierwsze 36 osób pochowano 3 maja przy kościele pod wezwaniem Świętego Jerzego.
W sobotę, 4 maja w stanie Nowy Jork odbył się pogrzeb Johna Jacoba Astora. Milioner pozostawił pogrążonego w rozpaczy syna i ciężarną wdowę.
W Halifax odbyła się inna, zupełnie odmienna w charakterze ceremonia. Na pogrzeb 3-letniego niezidentyfikowanego chłopca przyszło do kościoła 500 osób. Wincent Astor za znalezienie ciała ojca ufundował nagrodę w wysokości 10 tysięcy dolarów. Kapitan dostał te pieniądze i rozdzielił je między załogę. Za te pieniądze marynarze sfinansowali pogrzeb chłopca i sami zanieśli trumnę do grobu. Modlitwę odmówił proboszcz anglikański, który był na pokładzie Mackay-Bennetta, kiedy wyłowiono ciało chłopca.
Grób ''Nieznanego Chłopca z Titanica'' |
Zachowanie marynarzy z Mackay-Bennetta silnie kontrastowało z zachowaniem White Star Line, które nie zatroszczyło się o los pasażerów i załogi.
W tym samym czasie ciało Wallace'a Hartleya (drygenta orkiestry na Titanicu) było w drodze do Anglii, gdzie przygotowywano uroczysty pogrzeb. Zwłoki muzyka wyłowiono 27 kwietnia. Szybko je zidentyfikowano, ponieważ mężczyzna miał przy sobie przedmioty z inicjałami W.H.H m.in. wieczne pióro, złote pudełko na zapałki i list zaadresowany do kierownika orkiestry.
Jego pogrzeb zgromadził prawdziwe tłumy. W ostatniej drodze, od Bethel Independent Methodist Church, do samego cmentarza w Colne, towarzyszyło mu około 30 000 ludzi. Pokazuje to, jak wielki był oddźwięk społeczny tego tragicznego i pięknego zarazem gestu. Słowa i melodia osławionego hymnu wyryte zostały na kamieniu nagrobnym muzyka. Do dziś grane przez nieustraszonych muzyków "Być bliżej Ciebie chcę" pozostaje żywym symbolem nigdy nie gasnącej nadziei.
Tłum idący za trumną Wallace'a Hartleya, 18 maj 1912. |
Grób drygenta. Na książeczce, nad skrzypcami, wyryte są słowa ''NEARER MY GOD TO THEE, NEARER TO THEE'' |
W poniedziałek, 6 maja na cmentarzu w Halifax pochowano kolejne zwłoki, większość niezidentyfikowanych.
Do grobu złożone zostało również ciało młodego mężczyzny w stroju muzyka, o numerze 193.
Ciało Jocka zidentyfikowano wiele lat po katastrofie. |
100 lat później ze 121 grobów (na tym cmentarzu) bezimiennych pozostaje 40 np.
numer 257 : mężczyzna, wiek około 38 lat, ubrany w koszulę w zielone paski i roboczy kombinezon. Najprawdopodobniej mechanik ;
numer 197 : jasne wąsy, waga około 86 kg, strażak.
Nikt się o nich nie zatroszczył.
''Ten cmentarz w Halifax to pomnik nieudolności White Star Line''- mówi Christopher Ward, wnuk Jock'a.
W następny piątek (10 maja) odbył się ostatni masowy pogrzeb, pochowano 33 ciała.
Po siedmiu latach badań potwierdzono autentyczność skrzypiec. Należały one do Wallace'a Hartleya ; grał też na nich w tę ostatnią noc na Titanicu. |
Praca Barnsteada powoli dobiegała końca, ale postanowił on jeszcze ułatwić identyfikację ciał przyszłym pokoleniom. Zdecydował się na wykonanie dokumentacji w postaci zdjęć ofiar. Wszystkie niezidentyfikowane ciała uwiecznił na zdjęciach miejscowy fotograf. Obecnie znajdują się w prywatniej kolekcji i nie są prezentowane.
Barnstead zakończył swoją misję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz