niedziela, 14 lipca 2013





TITANIC STORIES 

The Goodwin family



SIDNEY LESLIE GOODWIN

(9 September 1910 – 15 April 1912) was a 19-month-old English boy who died during the sinking of the RMS Titanic. 
His unidentified body was recovered after the sinking by the Mackay-Bennett, and for decades referred to as the unknown child; the body was identified as that of Goodwin in 2008 by the Armed Forces lab. He is the only member of his family whose body has been recovered and subsequently identified.
Sidney Goodwin, 1911


Sidney Leslie Goodwin was born on 9 September 1910 in Melksham, Wiltshire, England.
He was the youngest child born to Frederick Joseph Goodwin and his wife Augusta (née Tyler).
He had 5 older siblings named Lillian Amy, Charles Edward, William Frederick, Jessie Allis, and Harold Victor. Frederick's brother, Thomas, had already left England and was living in Niagara Falls, New York. Thomas wrote to his brother, telling him about the opening of a power station there. It has been speculated that the famed Schoellkopf Hydroelectric Power Station (station A), due to open in 1912, would have been Frederick's employer had he lived.
Frederick, a compositor, packed up his wife and six children, Lillian, 16; Charles, 14; William, 11; Jessie, 10; Harold, 9 and Sidney, 19 months, to prepare for the move.
They booked third class passage on the S.S. New York out of Southampton, but due to the coal strike that year its passage was delayed and the family was transferred to the RMS Titanic. The family boarded the Titanic in Southampton as third-class passengers.
From left to right: William, Frederick, Charles, Lillian, Augusta, Jessie. At the center is Harold. Sidney is not present.
Od lewej do prawej: William, Frederick, Charles, Lilian, Augusta i Jessie. W środu jest Harols. Sidney nie jest obecny. 


Not much is known about the family's activities during the voyage, except that the family may have been separated by sex in opposite ends of the ship, Frederick and his older sons in the bow, and Augusta with Sidney and the girls in the stern. Harold Goodwin also met and spent some time with Frank Goldsmith. Frank Goldsmith survived.
By the time the family received a warning about the iceberg collision, all the lifeboats had been launched. The entire family perished in the sinking.
In his book, The Night Lives On, historian Walter Lord devoted a chapter ("What Happened to the Goodwins?") to the family, using the fact that the Goodwins were English to challenge the White Star Line's implication that such high numbers of third class passengers perished because they could not understand the writing English language.
Frank Goldsmith with his mother, 1913
Frank Goldsmith z matką, 1913 rok

The body of a fair-haired toddler was the fourth pulled from the ocean by the recovery ship CS Mackay-Bennett, on 17 April 1912.


The description read:
NO. 4
MALE ESTIMATED AGE : 2
HAIR : FAIR
CLOTHING - Grey coat with fur on collar and cuffs ; brown serge frock ; petticoat ; flannel garment ; pink woolen singlet ; brown shoes and stockings.
No marks whatever.
Probably third class.

The sailors aboard the Mackay-Bennett, who were very upset by the discovery of the unknown boy's body, paid for a monument and was buried on 4 May 1912 with a copper pendant placed in his coffin by recovery sailors that read "Our Babe."
Gosta Leonard Paulson

Before 2002 (when he was first, though mistakenly, identified through DNA testing) he was known simply as "The Unknown Child".
The body, identified as that of a child around two years old, was initially believed to be that of either a two-year-old Swedish boy, Gösta Paulson; or a two-year-old Irish boy, Eugene Rice, two other fair-haired toddlers who perished in the disaster.
However, with improved DNA testing available in 2007, Canadian researchers at Lakehead University in Thunder Bay tested the child's HVS1, a type of mitochondrial DNA molecule, and it did not match the Paulson family. DNA extracted from the exhumed remains and DNA provided by a surviving maternal relative helped positively match the remains to Goodwin, and the re-identification was announced on 30 July 2007.
The American PBS television series Secrets of the Dead initially identified the body as Eino Viljami Panula, a 13-month old Finnish baby, based on DNA testing of three teeth and a small, weathered bone.

Although the bodies of two other children, both older boys, were recovered, it was Sidney Goodwin who came to be a symbol of all the children lost in the disaster.



Sidney Leslie Goodwin

(urodzony 9 września 1910r., zmarł 15 kwietnia 1912r.) - 19-miesięczny angielski chłopiec, który zginął podczas katastrofy Titanica. Mackay-Bennett wyłowił jego ciało po zatonięciu Titanica. Przez dziesięciolecia chłopiec był znany jako „Nieznane Dziecko z Titanica”. Ciało zostało zidentyfikowane jako Sidney Leslie Goodwin w 2008r. przez labolatorium Sił Zbrojnych. Jest jedynym członkiem rodziny Goodwin’ów, którego ciało udało się odzyskać, a następnie zidentyfikować.


Sidney Goodwin urodził się 9 września 1910 w Trowbridge, w Anglii. Był najmłodszym dzieckiem Fredericka Josepha Goodwina i jego żony Augusty (z domu Tyler). Miał pięcioro starszego rodzeństwa: Lillian Amy, Charles Edward, William Frederick, Jessie Allis i Harold Victor. 

Brat Fredericka, Thomas, opuścił Anglię i zamieszkał w Niagara Falls w stanie Nowy Jork. Thomas napisał do swojego brata i poinformował go o otwarciu elektrowni w Niagara Falls. Stwierdził, że słynna elektrownia wodna Schoellkopf dzięki otwarciu w 1912r. może dać pracę bratu. Frederick, mimo że był muzykiem to kazał żonie i dzieciom (Lillian - 16 lat, Karol - 14 lat, William - 11 lat, Jessie - 10 lat, Harold - 9 lat, Sidney - 19 miesięcy) przygotować się do podróży. Zarezerwował bilety na trzecią klasę na statek S.S. New York 
 wypływający z Southampton. Z powodu organizowanych strajków przez górników statek w tamtym miesiącu nie pływał, więc rodzina została przeniesiona na rejs Titaniciem.


Niewiele wiadomo o tym, co rodzina robiła w czasie podróży. Wiemy tylko, że rodzina mogła być rodzielona według płci - Frederick i jego starsi synowie na dziobie, Augusta z Sidneyem i dziewczynkami na rufie. Wiemy też, że Harold Goodwin spotkał i spędził trochę czasu z Frankiem Goldsmithem, który przeżył. Kiedy rodzina dowiedziała się o tym, że statek tonie wszystkie łodzie ratunkowe były już zwodowane. Cała rodzina zginęła w katastrofie. W swojej książce „The Night Lives On” historyk Walter Lord poświęcił rozdział rodzinie Goodwinów („What happened to Goodwins?”). Wykorzystał fakt, że angielski był wyzwaniem dla Goodwinów i stwierdził, że zginęło tak wiele osób z III klasy, ponieważ potrafili czytać. 


Ciało chłopca zostało wyciągnięte z wody 17 kwietnia przez marynarzy Mackay-Bennetta.


Opis:
Numer : 4
Mężczyzna
Szacowany wiek : 2 lata
Włosy : jasne
Ubrania : Szary płaszcz z futrem na kołnieżyku i mankietach ; brązowa sukienka ; halka ; różowy wełniany podkoszulek ; brązowe buty i skarpetki ; odzież z flaneli. 

Brak rzeczy osobistych. Prawdopodobnie trzecia klasa.

Sidney's shoes.
Buty Sindeya.

Do 2002 roku chłopiec był znany po prostu jako „Nieznane Dziecko z Titanica”. Początkowo ciało około 2-letniego chłopca uważano za ciało szwedzkiego chłopca - Gosta Paulsona, lub za ciało irlandzkiego chłopca - Eugena Rica. To była dwójka innych jasnowłosych maluchów, którzy także zginęli w katastrofie.
Amerykańska telewizja PBS w serialu telewizyjnym Secrets of the Dead (Sekrety Śmierci) stwierdziła, że ciało „Nieznanego Dziecka” to 13-miesięczny fiński chłopiec- Eino Viljami Panula na podstawie badań DNA trzech zębów i jednej małej kości.
Jednak w 2007 roku nastąpiła poprawa dostępnych testów DNA i kanadyjscy naukowcy z Lakehead University w Thunder Bay przetestowali jeszcze raz cząsteczki DNA chłopca i stwierdzili, że nie pasuje do rodziny Paulsona. DNA pochodzące z ekshumowanych szczątek chłopca i DNA pochodzące od żyjącego krewnego matki chłopca pomogły pozytywnie zidentyfikować szczątki jako Sidney Leslie Goodwin. Re-identyfikacja została ogłoszona 30 lipca 2007 roku.

Choć ciała dwóch starszych chłopców (Gosta Palssona i Eugena Rica) też zostały odzyskane to Sidney stał się symbolem wszystkich dzieci, które zginęły w katastrofie Titanica.


AUGUSTA GOODWIN

Biography



Birthdate: July 14 1868

Birthplace: Brompton, Kensington, Middlesex, England

July 14, 1868  Birth of Augusta Brompton, Kensington, Middlesex, England

December 25,  1894 Age 26 Marriage of Augusta to Frederick Joseph Goodwin St. Mary Newington, St. Savior Southwark, London, England

March 12, 1896 - Age 28 Birth of Lillian Amy Goodwin 

May 22, 1897 - Age 29 Birth of Charles Edward Goodwin Edmonton, Middlesex, England

August 12, 1898 - Age 30 Birth of William Frederick Goodwin Edmonton, Middlesex, England

March 16, 1900 - Age 32 Birth of Jessie Allis Goodwin Edmonton, Middlesex, England

July 29, 1901 - Age 33 Birth of Harold Victor Goodwin Edmonton, Middlesex, England

September 9, 1910 -  Age 43 Birth of Sidney Leslie Goodwin, Trowbridge, England

April 15, 1912 - Age 43 Death of Augusta and whole family.



AUGUSTA GOODWIN

Biogram



Data urodzenia - 14 lipiec 1868r.

Miejsce urodzenia - Brompton, Kensington, Middlesex, Anglia

Śmierć - zmarła 15 kwietnia 1912r.

14 lipiec 1868 - narodziny Augusty

25 grudzień 1894r. - w wieku 26 lat Augusta wychodzi za mąż za Fredericka Josepha Goodwina w Katedrze Southwark w kościele Świętego Piotra Walwortha, w Londynie, w Anglii.

12 marzec 1896r. - narodziny Lilian Amy Goodwin.

22 maj 1897r. - w wieku 29 lat Augusta rodzi Charlesa Edwarda Goodwina Edmontona w Middlesex, w Anglii.

12 sierpień 1898r. - w wieku 30 lat Augusta rodzi Williama Fredericka Goodwina Edmontona w Middlesex, w Anglii.

16 marzec 1900r. - w wieku 32 lat Augusta rodzi Jessie Allis Goodwin Edmonton w Middlesex, w Anglii.

29 lipiec 1901r. - w wieku 33 lat Augusta rodzi Harolda Victora Goodwina Edmontona, w Middlesex, w Anglii.

9 wrzesień 1910r. - w wieku 43 lat Augusta rodzi Sidneya Leslie Goodwina w Trownbridge, w Anglii

15 kwiecień 1912r. - śmierć Augusty i całej rodziny.

MARRIAGE CERTIFICATE



1894
Marriage Solemnnized at the Parish Church in the Parish of S Mary Newington in the County of London

No.                                                          416

When Married                          December 25th 1894

Name and Surname            Frederick Goodwin          Augusta Tyler

Age                                                 25                                         26

Condition                                     Bachelor                       Spinster

Rank or Profession                     Compositor                        —

Residence                                14 Heron Street             14 Heron Street

Father's Name and Surname     Charles Goodwin (deceased)  Charles Tyler

Father's rank or profession                       Painter                      Waiter

Married in the Parish Church in according to the rites and ceremonies of the Established Church after Banns by me - Frederic Fisher - Assistant Curate.
This marriage was solemnized between us Frederick Joseph Goodwin Augusta Tyler In the Presence of us Arthur William Tyler Florence E.Goodwin



AKT ŚLUBU
1894r.Ślub zawarty w kościele parafialnym w parafii Świetej Maryii Panny w Londynie. 

Numer:                                                        416
Data ślubu:                                       25 grudzień 1984r.

Imię i nazwisko:                Frederick Goodwin         Augusta Tyler

Wiek:                                          25                                       26

Stan:                                       Bachelor                             Spinster  

Stopień lub zawód:                 kompozytor                              –

Miejsce zamieszkania:        14 Heron Strret                  14 Heron Street

Imię i nazwisko ojca:    Charles Goodwin (nie żyje)      Charles Tyler

Stopień lub praca ojca:       Malarz                                      Pisarz


Ślub w kościele parafialnym w zależności obrzędów i ceremonii ustaloni Kościół po zapowiedzi przez mnie - Frederic Fisher - asystenta Wikarego

To małżeństwo zostało między nami - Frederick Joseph Goodwin, Augusta Tyler  - zawarte w obecności Arthura Williama Tylera i  Florence E.Goodwin

More about family

Frederick Goodwin was no ordinary emigrant. He was a 40-year-old electrical engineer who lived with his wife, Augusta, and their six children in a small but neat house in Fulham.
As the family grew, Mr. Goodwin began looking around for new opportunities. His brother, Thomas had already left the old country and settled in Niagara Falls, New York; so when Thomas wrote of an opening at the big power station there, Frederick jumped at the chance.
He got rid of the house in Fulham, paused briefly at Melksham, and booked passage for himself and family on one of the more modest steamers operating out of Southampton. But because of the coal strike they were transferred to the Titanic.

Mrs. Goodwin's sister did not learn of the family's death until a week after the disaster. In an interview with the Daily Mirror she told how she was on her way to attend a service for the victims the following Sunday when she met Mr. Goodwin's mother. The elder lady, not knowing that Mrs. Berry didn't know the family had sailed on the Titanic, handed her a telegram saying the whole family was lost. Mrs. Berry stated that Mr. Goodwin was a compositor by trade and had been married eighteen years.

środa, 22 maja 2013

 Titanic stories 

Clifford Crease

1888-1961

Grew up working in his father's Argyle Street grocery. After completing his schooling Crease became an artificer — a craftsman-in-training — at the Commercial Cable Company. He was placed as a crewman aboard the company’s Halifax-based ship, the CS Mackay-Bennett, a vessel designed to lay and repair telegraph cables under the Atlantic Ocean. The underwater cable system was the major communication link between Europe and North America.
On April 5, 1912, Crease celebrated his 24th birthday. Only a few weeks later he and the Mackay-Bennett crew were tasked with the recovery of bodies from the sinking of the RMS Titanic.

His memories of this gruesome task are recorded in this seven-page diary. Crease was a pallbearer for the "Unknown Child" at St. George's Church in Halifax.

Crease received his nautical engineer’s certification in 1914 and served in the First World War with honour as a volunteer with the Royal Canadian Artillery where he traveled with campaigns through France and Belgium as Sergeant of Canada’s #1 Siege Battery.
In his civilian career he served as stationery engineer with the Oland and Keith breweries. Following his death in 1961, Crease was laid to rest in Fairview Cemetery — only a few hundred feet away from 150 graves of Titanic victims.

Date: 17 April - 30 April 1912 HALIFAX

 Clifford Crease was only 24-years-old when he set out aboard C.S. Mackay-Bennett to take on the daunting task of recovering Titanic victims from the North Atlantic. The experience would quietly haunt him for years. It wasn’t until he was in his late 60s that he opened up about his story.

“He never spoke to his wife about it or his (only child) Pauline” Crease’s granddaughter Rabia Wilcox says - He finally spoke to our father, Jack Wilcox, in 1955.”

It was six years before Crease passed away, at the age of 73.
Rabia says her father and grandfather were watching a television program about Walter Lord’s book “A Night to Remember” and that prompted him to open up about his connection to the Titanic.
It was the first time Crease spoke openly to anyone about what he saw and did in those days after the disaster. Until then, his memories were only kept in a small diary, in which he logged all of the grim details including one discovery he thought of every day for the rest of his life.

“The fourth body that they recovered was the unknown child - Rabia says - and it was my grandfather that pulled in the unknown child into his arms.”

He found the boy floating in the freezing water, without a life jacket.

“He never fully recovered -  she says - He told our father it was the worst thing that ever happened to him.”  

Rabia came to Halifax from Ottawa with her younger sister, Nadine, to pay their respects to their grandfather, the crew of the Mackay-Bennett and the victims of Titanic. As a part of their commemoration they will read from the diary on Saturday at the Nova Scotia Archives, where the diary has been kept since not long after Crease passed away.
Nadine says the crew of the Mackay-Bennett were all required to keep a journal while they undertook the traumatic mission. But only her grandfather’s diary and one other – that of Frederick Hamilton, the engineer aboard the cable ship – are still known to be in existence.
Hamilton’s tome, she says, is in the Maritime Archives in England.

“The first time I touched Grampy’s diary, I cried -  Nadine says - We felt his essence and what he must have gone through.”

Advertisement Even though their father had learned about Crease’s story in 1955 and passed on his diary to the archives, he kept the story a secret as well. They only learned of their grandfather’s diary in 2004.
Rabia says it was the spirit of her grandfather that influenced her to ask questions about his story and from there she went on to write a book about him, titled “Under The Titanic.” 
She says the story of his commitment to the unknown baby’s legacy — helping to make sure the boy got a proper burial and grave marker — was not only heartfelt it wound up playing an important role in solving the mystery of his identity.
Rabia says the Mackay-Bennett crew referred to the child as “our babe” and placed a brass plate engraved with those words in the coffin when he was interred in Halifax’s Fairview Lawn Cemetery. That plate was found to have protected the only remaining bone from the boy’s body, when the grave was exhumed. It allowed forensics experts to do a DNA test and later identify the 19-month-old as Sidney Leslie Goodwin.
Crease visited the boy’s gravesite every year on the anniversary of the disaster, to lay a wreath.
Rabia says her grandfather was forever connected to the child, even in death: Crease’s grave is only metres away from the so called “grave of the Unknown Child.” At a special service Sunday honouring those lost in the tragedy, the sisters will make sure their grandfather’s story is known.

“It feels for 100 years it’s been a quiet, sort of little side step of what happened to the huge event of the Titanic - Nadine says - and finally they (the crew of the Mackay-Bennett) are being honoured in a way we are very grateful for.”

The Nova Scotia Archives has a number of diaries on display, but the original copy of Clifford Crease’s diary is not available to the public. It can be viewed on the archives’ website.

Rabia and Nadine Wilcox will be at the archives April 14, every year to read some of their grandfather’s passages. They’ll also attend the special memorial service at Fairview Lawn Cemetery on Sunday.
  
Clifford Crease. 


Clifford Crease

1888-1961

Dorastał pracując w kwiaciarni swojego ojca przy Argyle Street. Po skończeniu szkoły poszedł się szkolić na rzemieślnika w Commercial Cable Company. 
Później, jako członek załogi został umieszczony na pokładzie Mackay-Bennetta. Był to statek przeznaczony do układania i naprawy kabli telegraficznych w Oceanie Atlantyckim. Podwody „system kablowy” był głównym połączeniem między Europą i Ameryką Północną. 
 
5 kwietnia 1912 roku Clifford obchodził swoje 24 urodziny. Zaledwie kilka tygodni później Mackay-Bennett i cała załoga otrzyma zadanie wyłowienia ciał osób zmarłych w katastrofie Titanica.  

Clifford opisał tę wyprawę w swoim dzienniku na siedmiu stronach. On i kilku innych marynarzy przenosiło trumnę „Nieznanego Dziecka’’ na cmentarz przy kościele Świętego Jerzego w Halfiax. 
 

Crease uzyskał certyfikat Inżyniera Nawigacyjnego w 1914 roku i z honorem służył w I Wojnie Światowej jako wolontariusz Królewskiej Artylerii Kanadyjskiej. Podróżował z różnymi kampaniami przez Francję i Belgię jako sierżant.
W życiu cywilnym pełnił funkcję inżyniera piśmiennego w browarach m.in w Oland i Keith.
Po śmierci (w 1961 roku) został pochowany na Fariview Cementary, tylko kilkaset metrów od grobów ofiar katastrofy Titanica. 


Clifford miał tylko 24 lata, kiedy wyruszył na pokładzie Mackay-Bennetta wyławiać ciała pasażerów Titanica.

To doświadczenie prześladowało go przez całe życie. Dopiero w późnych latach 60-tych zaczął mówić o tym zdarzeniu.

„Nigdy nie mówił o tym żonie ani córce, Paulinie - mówi wnuczka Clifforda, Rabia Wilcox - W końcu opowiedział tę historię mężowi swojej córki, Jackowi Wilxonowi w 1955 roku.’’

To było sześć lat przed jego śmiercią, w wieku 73 lat. 


Rabia wspomina, że jej ojciec (Jack) i dziadek (Clifford) oglądali razem program w telewizji na temat książki Waltera Lords’a „A night to remember’’ i że to skłoniło go do opowiedzenia jego historii o Titanicu. 

To był pierwszy raz, kiedy Clifford otwarcie mówił wszystkim, o tym, co widział i co robił w dniach po katastrofie. 

Do temtej chwili jego wspomnienia były „trzymane’’ w małym pamiętniku, w którym Clifford zapisał wszystkie ponure szczegóły wyprawy. Zapisał także zdarzenie, o którym myślał każdego dnia, do końca życia.


Czwarte ciało wydobyte z wody należało do chłopca („Nieznanego Dziecka z Titanica’’). To Clifford był marynarzem, który znalazł ciało chłopca pływające w lodowatej wodzie, bez kamizelki ratunkowej. To on wziął małe zwłoki w ramiona i wyjął z wody.

„Nigdy nie był już w pełni sprawny - mówi Rabia - Powiedział mojemu tacie, że to było najgorsze wydarzenie, które przeżył.’’

Rabia przybyła do Halifax z Ottawy (Kanada) razem z młodszą siostrą - Nadine, by oddać hołd dziadkowi, załodze Mackay-Bennetta i ofiarom Titanic’a.
W ramach upamiętnienia katastrofy Rabia i Nadine czytały pamiętnik dziadka w archiwum w Nowej Szkocji, który jest tam przechowywany od śmierci Clifforda.

Nadine mówi, że część załogi została zobowiązana do prowadzenia dziennika w trakcie trwania tej traumatycznej misji. Ale tylko pamiętnik jej dziadka i Friderick’a Hamiltona są uznawane za istniejące. 
Pamiętnik Friderick’a Hamiltona znajduje się w Archiwum Morskim w Anglii. 



„Kiedy po raz pierwszy dotknęłam pamiętnika, płakałam - mówi Nadine - Czuliśmy jego esencję i przez co ten dziennik musiał przejść.”



Chociaż ojciec Rabii i Nadine (Jack) dowiedział się o historii Clifforda w 1955 roku, pamiętnik oddał do archiwum w tajemnicy, a także opowieść zachował dla siebie. 
Reszta rodziny dowiedziała się o dzienniku Clifforda w 2004 roku. 

Rabia mówi, że to duch jej dziadka pomógł jej zadawać pytania na temat historii Titanica i dzięki temu napisała książkę o swoim dziadku zatytuowaną „Under the Titanic”. 

Rabia opowiada historię zaangażowania Clifforda w sprawę Nieznanego Dziecka (Crease wraz z innymi marynarzami z Mackay-Benneta złożył się na grób chłopca), co było nie tylko hojne, ale odegrało ważną rolę w rozwiązaniu tajemnicy dotyczącej tożsamości chłopca.  
Rabia mówi, że załoga Mackay-Benneta mówiła na chłopca „nasze maleństwo”.
Umieścili oni na trumnie chłopca tabliczkę z mosiądzu z tymi słowami, kiedy został pochowany na cmentarzu Fairview Lawn Halifax. 

Kiedy ciało zostało ekshumowane okazało się, że ta płyta ochroniła kości z ciała chłopca. Pozwoliło to technikom kryminalistyki zrobić testy DNA zidentyfikować chłopca jako Sidneya Leslie Goodwina (historia rodziny Goodwinów w natępnym poście).

Crease odwiedzał grób chłopca w każdą rocznicę jego śmierci i kładł na grobie wieniec.
Rabia mówi, że jej dziadek był już zawsze związany z chłopcem, nawet po swojej śmierci - grób Clifforda znajduje się zaledwie kilkanaście metrów od grobu chłopca. 



Na specjalnym niedzielnym nabożeństwie ku czci zaginionych siostry upewniają się, że historia ich dziadka jest znana. 


"Czuję, jakby przez 100 lat było cicho, jakbyśmy byli o krok od tego, co się zdarzyło w tym dużym wydarzeniu Titanica. - mówi Nadine - I w końcu załoga Mackay-Benetta została wyróżniona w taki sposób. Jesteśmy bardzo wdzięczne."
Archiwum Nowej Szkocji ma kilka pamiętników na wystawie, ale oryginał dziennika Clifforda nie jest udostępniany. Można go obejrzeć na stronie archiwum.

Rabia i Nadine Wilcox będą w archiwum 14 kwietnia każdego roku, aby przeczytać niektóref ragmenty z pamiętnika dziadka. Będą również uczestniczyły w specjalnej mszy żałobnej na cmentarzu Fairview Lawn w Halifax w niedzielę. 

piątek, 29 marca 2013

Freddie Hamilton's diary



Frederick Hamilton was machanic on Mackay-Bennett (ship which came for victims' bodies after Titanic's disaster). He described this ''journey'' in his diary.

Frederick Hamilton był mechanikiem na Mackay-Bennettcie (statek, który przypłynął po ciała ofiar po katastrofie Titanica). Opisał tę ''podróż'' w swoim pamiętniku.


1912. April 17th
At 6.50.p.m. Having taken in a supply of ice and a large number of coffins, cast off from the Wharf en route for the position of the "Titanic" disaster. The Reverend Canon Hind of "All Saints" Cathedral, Halifax is accompanying the expedition, we also have an expert Embalmer on board. Cold and clear weather.

April 19th
The fine weather which has prevailed until now, has turned to rain and fog. We spoke to the "Royal Edward" by wireless to-day, she lay east of us, and reported icebergs, and growlers (lumps of ice, some of considerable size). At 6.p.m. the fog very dense, lowered cutter and picked up an Allan Line lifebelt.

April 20th
Strong south-westily breeze, beam swell and lumpy sea. French liner "Rochambeau" near us last night, reported icebergs, and the "Royal Edward" reported one thirty miles east of the "Titanic"s" position. The "Rhine" passed us this afternoon, and reported having seen icebergs, wreckage and bodies, at 5.50.p.m. The "Bremen" passed near us, she reported having seen, one hour and a half before, bodies etc. This means about twenty five miles to the east. 7.p.m. A large iceberg, faintly discernible to our north, we are now very near the area were lie the ruins of so many human hopes and prayers. The Embalmer becomes more and more cheerful as we approach the scene of his future professional activities, to-morrow will be a good day for him. The temperature of the sea at noon today was 57N, by 4.p.m. it was 32N.

April 21st
Two icebergs now clearly in sight, the nearest is over a hundred feet high at the tallest peak, and an impressive sight, a solid mass of ice, against which the sea dashes furiously, throwing up geyser like columns of foam, high over the topmost summit, smothering the great mass at times completely in a cascade of spume as it pours over the snow and breaks into feathery crests on the polished surface of the berg, causing the whole ice-mountain, which glints like a fairy building, to oscillate twenty to thirty feet from the vertical. The ocean is strewn with a litter of woodwork, chairs, and bodies, and there are several growlers about, all more or less dangerous, as they are often hidden in the swell. The cutter lowered, and work commenced and kept up continuously all day, picking up bodies. Hauling the soaked remains in saturated clothing over the side of the cutter is no light task. Fifty one we have taken on board today, two children, three women, and forty-six men, and still the sea seems strewn. With the exception of ourselves, the bosum bird is the only living creature here. 5.p.m. The two bergs are now in transit, the heavy swell has been rolling all day, must be a gale somewhere. 8.p.m. The tolling of the bell summoned all hands to the forecastle where thirty bodies are ready to be committed to the deep, each carefully weighed and carefully sewn up in canvas. It is a weird scene, this gathering. The crescent moon is shedding a faint light on us, as the ship lays wallowing in the great rollers. The funeral service is conducted by the Reverent Canon Hind, for nearly an hour the words For as must as it hath pleased - - ' we therefore commit his body to the deep are repeated and at each interval comes, splash! as the weighted body plunges into the sea, there to sink to a depth of about two miles. Splash, splash, splash.

22nd April
We steamed close past the iceberg today, and endeavoured to photograph it, but rain is falling and we do not think the results will be satisfactory. We are now standing eastwards amongst great quantities of wreckage. Cutter lowered to examine a lifeboat, but it is too smashed to tell anything, even the name is not visible. All round is splintered woodwork, cabin fittings, mahogany fronts of drawers, carvings, all wrenched away from their fastenings, deck chairs, and then more bodies. Some of these are fifteen miles distant from those picked up yesterday. 8.p.m. Another burial service.

April 23rd
Icebergs and growlers still in sight. Both cutters busy all day recovering bodies, rain and fog all the afternoon, fog at times very dense. 7.p.m. The "Allen Line" boat "Sardinia" stopped near us and took despatches from our cutter. The fog had lifted slightly, but shut down denser than ever, soon after she had signalled 'good-night' on her flash light.

April 24th
Still dense fog prevailing, rendering further operations with the boats almost impossible. We hear that the "Sardinia" is waiting some thirty miles away. Noon. Another burial service held, and seventy seven bodies follow the other. The hoarse tone of the steam whistle reverberating through the mist, the dripping rigging, and the ghostly sea, the heaps of dead, and the hard weather-beaten faces of the crew, whose harsh voices join sympathetically in the hymn tunefully rendered by Canon Hind, all combine to make a strange task stranger. Cold, wet, miserable and comfortless, all hands balance themselves against the heavy rolling of the ship as she lurches to the Atlantic swell, and even the most hardened must reflect on the hopes and fears, the dismay and despair, of those whose nearest and dearest, support and pride, have been wrenched from them by this tragedy.

April 26th
The "Minea" joined us today in the work of recovery, and lays two miles westwards of us. Her first find, was we hear, the body of Mr. Hayes, the President of the Grand Trunk. At noon we steamed up to her, and sent the cutter over for material, and soon after set our course for Halifax. The total number of bodies picked up by us is three hundred and five, one hundred and sixteen have been buried at sea. A large amount of money and jewels has been recovered, the identification of most of the bodies has been established, and details set out for publication. It has been an ardous task for those who have had to overhaul and attend to the remains, the searching, numbering, and identifying of each body, depositing the property found on each in a bag marked with a number corresponding to that attached to the corpse, the sewing up in canvas and securing of weights, entailed prolonged and patient labour. The Embalmer is the only man to whom the work is pleasant, I might add without undue exaggeration, enjoyable, for to him it is a labour of love, and the pride of doing a job well.

April 30th
8.25.a.m. Took Pilot on board off Devils Island, and are now proceeding up Halifax Harbour. Crowds of people throng the wharves, tops of houses, and the streets. Flags on ships and buildings all half mast. Quarantine and other officials came on board near Georges Island, after which ship stood in to the Navy Yard, and hauled in alongside. Elaborate arrangement have been made for the reception of the bodies now ready for landing. 10.a.m. Transferring of remains to shore has begun. A continuous procession of hearses conveys the bodies to the Mayflower Rink. It is a curious reflection, that when on February 12th, we picked up the waterlogged schooner "Caledonia" and returned to Halifax to land her crew of six, these men walked ashore unnoticed, and two lines in the Daily Paper was sufficient to note the fact that they had been saved. While Toddy with not one life to show, thousands come to see the landing, and the papers burst out into blazing headlines.

The original manuscript was deposited at the National Maritime Museum, Greenwich, England. It is too fragile to copy but fortunately there is a typescript copy accompanying it. The above is a facsimile of this typescript copy complete with the original spelling errors, font, and line space.

Oryginalny rękopis znajduje się w National Maritime Museum, w Greenwich, w Anglii. Pamiętnik jest zbyt kruchy, więc nie jest pokazywany. Na szczęście jest tzw. ''egzemplarz towarzyszący''-maszynopis. Powyżej jest kopia tego maszynopisu wraz z kopią oryginalnej pisowni z 1912r., błędam i nagłówkami.

środa, 27 marca 2013



Pewien mężczyzna samotnie opracowuje nowe techniki identyfikacji.
Był odpowiedzialny za ustalenie tożsamości ofiar katastrofy.  

                       TITANIC PO KATASTROFIE

Halifax w Nowej Szkocji to port położony najbliżej miejsca katastrofy. 750 mil na północny-zachód od niego. Zrządzeniem losu mieszkańcy tego kanadyjskiego miasta stali się uczestnikami jednej z największych tragedii XX wieku.
Cmentarz ofiar Titanica w Halifax

Dziennik kapitański

''16 kwiecień, tuż przed świtem. Nasz statek otrzymał pilne zlecenie od towarzystwa okrętowego White Star, właściciela Titanica. Mamy jak najszybciej dopłynąć do ostatniej znanej pozycji transatlantyka'' Statkiem handlowym o nazwie Mackay-Bennett dowodził Frederic Laroh. Jego zadaniem było wydobycie zwłok pasażerów.
Cały świat czekał na informację o ocalonych. Załoga handlowca zdawała sobie jednak sprawę, że płynie po ciała.
Na pokładzie jednostki znajdowało się 75 marynarzy. Obiecano im podwójną stawkę, by wynagrodzić niewdzięczne zadanie, którego się podjęli.
Marynarze Mackay-Bennetta

''Mackay- Bennett wypłynął dwa dni po zatonięciu Titanica.- mówi Christopher Ward, wnuk Jocka Hume'a (skrzypka na Titanicu) - Silny wiatr i prądy morskie zdążyły znieść ciała na znaczną odległość.''  

Jednostka była przygotowana do przebijania sie przez pola lodowe. Jednak zamiast przewodów na pokład załadowano trumny.
Mackay-Bennett

''Towarzystwo White Star dostarczyło tylko 103 trumny. Nie spodziewano się znaleźć wiele ciał.''- mówi Christopher Ward.

Zanim Titanic przełamał się na pół i zatonął tylko 1/3 pasażerów zdołała wejść do szalup. Została zabrana przez jedyny statek, który akurat był w pobliżu (Carpathia). Pozostałych zostawiono na pewną śmierć.

''Statki podróżujące na linii Southampton-Nowy York, a także inne jednostki nie miały warunków do przewożenia zwłok, więc po prostu je mijały. Pasażerowie opowiadali ze zgrozą o unoszących się ciałach kobiet i mężczyzn, rzadziej dzieci, a nawet martwego psa, który do końca towarzyszył swojej pani.''- mówi Christopher Ward.

Z ogromnego statku pozostały jedynie szczątki. Kiedy transatlantyk zderzył się z górą lodową temperatura wody wynosiła około 2 stopnie Celcjusza. W tych warunkach błyskawicznie dochodzi do wyziębienia organizmu. Pod wpływem zimna serce wpada w szybki rytm nieskutecznych uderzeń. Krew przestaje dopływać do mózgu i narządów wewnętrznych. Kapitan Lanberg zdawał sobie sprawę, że w takich warunkach człowiek nie może przeżyć nawet godziny.

W tym samym czasie, w Halifax, pewnemu mężczyźnie polecono znaleźć miejsce dla zwłok i sposób na ich identyfikację, co przy poziomie ówczesnych technik kryminalistycznych, było bardzo trudne. John Henry Barnstead był urzędnikiem nadzorującym narodziny, zgony i małżeństwa w Halifax.

''Musiał przygotować się na ogrom pracy- mówi John Barnstead, potomek Johna Henry'ego Barnsteada- która go czekała. Zmarł w roku w którym się urodziłem, więc nie zdążyłem go poznać. Od kiedy dowiedziałem jak kluczową rolę odegrał po katastrofie Titanica staram się dowiedzieć o nim jak najwięcej rzeczy. To fascynujące.''

Kostnice w całym mieście zostały opróżnione, a zakłady pogrzebowe były w stanie gotowości. Barnstead o niczym nie zapomniał. Tragedia miała wpływ nie tylko na życie mieszkańców Halifax, ale na znacznie większą grupę osób. Ludzie na całym świecie nie wiedzieli, co dzieje się z ich najbliższymi. Pasażerowie, którym udało się dostać do szalup prawdopodobnie płynęli do Nowego Yorku, ale White Star Line nie podawało żadnych szczegółów. Ustalenie kto ocalał, a kto zginął było możliwe dopiero po dotarciu rozbitków do Nowego Yorku.
Mackay-Bennett dopłynie do ciał i je wyłowi, a szczegółowo dopracowany plan przygotowany przez Barnsteada w Halifax powiedzie się.

Środa 17 kwietnia, 1912


Od zatonięcia Titanica minęły dwa dni, a nadal nie było nic wiadomo. Wśród rozbitków płynących do Nowego Yorku była Madeleine Astor, żona najbogatszego człowieka na statku.

''Sama, w ciąży, przerażona, nie miała pojęcia czy jej mężowi udało się przeżyć. Była w ogromnym stresie.''- mówi Tracy Oost.

Mężem Madeleine był John Jacob Astor

''Dziadek zawsze zachowywał zimną krew. Był też prawdziwym dżentelmenem- mówi jego prawnuczka Jacqueline Astor Drexel- Spokojnie przyjął do wiadomości, że do szalup wejdą najpierw kobiety i dzieci. Odprowadził Madeleine do łodzi i pocałował na pożegnanie.''
John Jacob i Madeleine Astor

Spółka Marconii miała skorzystać na katastrofie Titanica. Opracowany przez Marconiego system przekazu informacji (radio) miało odegrać kluczową rolę w przesyłaniu wiadomości. Zaledwie kilka godzin po zatonięciu Titanica Wincent Astor, poszukując informacji o losie ojaca pojawił się w nowojorskim biurze spółki.

(Dialog niepotwierdzony)
-''W czym mogę panu służyć?
-Jestem synem Johna Jacoba Astora. Trzeba znaleźć mojego ojca. Jeśli nie będzie go wśród żywych, osoba, która znajdzie jego ciało i zidentyfikuje je otrzyma wysoką nagrodę.
-Oczywiście, proszę pana.
-Będę tu czekał na odpowiedź''

''Wincent był odludkiem. Samotnym, zgorzkniałym człowiekiem. Sądzę, że spędził całą noc przy radiu oczekując wieści z Titanica. To było dla niego ciężkie przeżycie.''- mówi dalej Jacgueline Astor Drexel.

Wincent Astor
Niedaleko biura Marconii, na Brodway'u pod numerem 9 znajdowało się biuro White Star Line. Gromadzący się na ulicy tłum skandował tylko jedno słowo: ''Mordercy''. Miało być jeszcze gorzej. Mniejsze towarzystwo okrętowe upadłoby po takiej tragedii.
Tłum pod biurem White Star Line czekający na wieści o pasażerach.


John Hume, nazywany Jockiem, był skrzypkiem grającym na Titanicu. Jak powszechnie wiadomo muzycy uspokajali pasażerów, kiedy statek tonął. Wnuk Jocka poświęcił wiele lat starając się ustalić jaki los spotkał jego dziadka

''Kiedy ogłoszono, że statek tonie orkiestra zebrała się w salonie I klasy, by grać dla pasażerów zakładających kamizelki ratunkowe''- mówi Christopher Ward, wnuk Jocka Huma.
Jock Hume


John Hume wypłynął w swój pierwszy rejs jako czternastolatek. Był wolnym duchem marzącym o karierze muzyka. Po tragedii pracownicy linii White Star nie interesowali się losem skrzypka.

''Żadnej odpowiedzi z Southampton, Liverpoolu, ani Londynu i ani słowa w żadnej gazecie.''- wściekał się Andrew Hume. Elise (macocha Jocka) i jego ojciec (Andrew) umierali z niepokoju. W końcu Andrew postanowił sam się czegoś dowiedzieć; opuścił swój dom w Szkocji i udał się do Liverpoolu.

''Minęły dwa dni od katastrofy, a on nadal nie miał żadnych wieści, czy jego syn żyje. Miejscowa policja nic nie wiedziała, więc wysyłał telegramy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i linii White Star, ale nie dostawał odpowiedzi.''- mówi dalej Christopher Ward.

Christopher pojechał śladami swojego dziadka do Liverpoolu.

''Najbardziej dramatyczne opisy katastrofy i tego co działo się później opublikowano w popularnym brukowcu Daily Sketch. Gazeta donosiła o tłumie gromadzącym się przed biurami White Star Line, rozpaczających kobietach z dziećmi na rękach, wciąż od nowa odczytujących skąpe informację o tragedii otrzymane od pracowników firmy. Kiedy Andrew Hume dotarł na Lime Street znalazł się wśród zrozpaczonego tłumu obawiającego się o los swoich najbliższych. Następnie przeszedł wzdłuż Church Street pod biuro White Star Line. Ten budynek wciąż istnieje, jednak od lat jest opuszczony. Nie ma żadnej informacji, co znajdowało się w środku. Jest tylko napis, że mieściła się tu firma Oceanic Company (cały napis to: Founded 1869, The Oceanic Navigation Steam Company, founded by T.H.Ismay)- spółka podległa White Star Line. Ani słowa o White Star Line, ani o Titanicu, który w dużej mierze przyczynił się do upadku firmy.''- mówi dalej Christopher Ward.

Choć od katastrofy minęły trzy dni towarzystwo White Star wciąż oszczędnie dawkowało wiadomości.

''Andrew Hume nie dowiedział sie niczego o synu. Nikt nie był w stanie powiedzieć czy Jock żyje, więc Andrew postanowił dowiedzieć się czegoś w agencji muzycznej.''

Niedaleko biura White Star Line znajdowało się biuro agencji muzycznej Black Brothers, która zatrudniała muzyków na rejsy statkami pasażerskimi. To właśnie ona podpisała kontrakt z pięcioma muzykami z Titanica. To tu Andrew dowiedział się najgorszego.

''W Black Brothers usłyszał najgorszą prawdę: że dla muzyków nie było nadzieii. Wszyscy zginęli grając pieśń ''Nearer My God To Thee''. Andrew opuścił budynek kompletnie załamany.''

To była tragiczna wiadomość. Skoro Jock wraz z kolegami starał się dodać otuchy pasażerom tonącego statku, to szansa, że dostał się do szalupy była minimalna. Wkrótce White Star Line potwierdziło informację, że udało się uratować tylko 1/3 pasażerów, którzy byli teraz w drodze do Nowego Yorku. Mało prawdopodobne, że poza nimi ocalał ktoś jeszcze. Od tego momentu każda informacja była na wagę złota. Niedługo cały świat miał poznać nazwiska ocalonych.
Kiedy Mackay-Bennett powróci ze swojej misji stanie się znany rzeczywisty rozmiar tragedii.

Czwartek 18 kwietnia, 1912


Od zatonięcia Titanica minęły już cztery dni. O 20:45 statek z rozbitkami (Carpathia) dopłynie do portu w Nowym Yorku.

''Kiedy rozległa się wieść, że Carpathia wpływa do portu- mówi Deborah Davis, znawca historii- na nadbrzeżu czekali już reporterzy i dziennikarze, członkowie rodzin niektórych pasażerów. Nikt nie miał pojęcia czy na pokładzie statku są jego krewni. I jak na tak ogromną grupę ludzi panowało dziwne milczenie. Wszyscy czekali w niewyobrażalnym napięciu.''

Statek zacumował w nieużywanym już nadbrzeżu numer 54 w starej części miasta. Podczas gdy na lądzie zbierało się coraz więcej ludzi Madeleine Astor szykowała się na spotkanie z pasierbem. Wincent miał ze sobą ubranie na zmianę dla macochy.

''Wiele ze zgromadzonych osób przyszło tylko po to, by być świadkami zejścia ze statku kobiety, która opuściła miasto jako świeżo poślubiona mężatka, a wracała jako wdowa w ciąży.''- relacjonuje Deborah Davis.

Gdy Wincent zobaczył samotną Madeleine wiedział, że jego ojciec nie wróci już do domu. Jednak dopóki ciało nie zostanie znalezione i zidentyfikowane los najbogatszego człowieka świata pozostaje nieznany. Nikt nie mógł mieć pewności co stało się z resztą pasażerów. Większość zamarzła w lodowatej wodzie, ale może niektórym udało się przeżyć. Klucz do tej tajemnicy miał John Henry Barnstead.
Katastrofa Titanica była drugą, w ciągu czterdziestu lat, która zapisała się w pamięci mieszkańców Halifax. W młodości Barnstead na własne oczy zobaczył jak jego ojciec nie radzi sobie z identyfikacją ciał innej katastrofy morskiej- zatonięcia Atlantica (również należącego do White Star Line). Zidentyfikowano tylko kilka ciał, a większość przedmiotów osobistych zostało skradzionych. Barnstead nie mógł popełnić tego samego błędu.
Wymyślił prosty system. Każdemu znalezionemu ciału nadawano numer i sporządzano wykaz rzeczy, które miał przy sobie. Wkładano je do worka oznaczonego tym samym numerem.
Złe warunki atmosferyczne opóźniały statek. Kapitan bał się, że po dotarciu nie znajdą żadnych zwłok, dlatego zależało mu na czasie.

Piątek, 19 kwietnia 1912


Mackay-Bennett powoli zbliżał się do miejsca katastrofy.
''Dziennik kapitański. Pogoda coraz gorsza.''
Mechanik pokładowy Freddie Hamilton opisał tę wyprawę w swoim pamiętniku.
''20 kwietnia. Na północy zauważyliśmy ledwie widoczną górę lodową. Zbliżamy się do miejsca, w którym umarły nadzieje i plany tylu ludzi. Jedynie balsamista jest w coraz lepszym humorze, gdyż w końcu będzie mógł się wykazać swoimi umiejętnościami.''

John Snow był grabarzem w Halfiax. Jego rodzina nadal prowadzi tam zakład pogrzebowy. Zapasy chemikaliów wzięte przez Johna na statek były wystarczajace do zakonserwowania siedemdziesięciu zwłok. Nikt nie mógł przewidzieć czy to wystarczy. John wiedział, że będzie musiał pracować bardzo szybko inczaczej zwłoki zaczną się rozkładać. Co więcej mógł liczyć tylko na siebie.

''W dokumentach istnieje informacja, że załoga zrobiła stół sekcyjny, a John zawczasu poustawiał sobie na nim wszystkie chemikalia, czyścił go i był gotowy do pracy. Stworzył coś w rodzaju prowizorycznej kostnicy''- mówi Tracy Oost.

Na prośbę Barnsteada marynarze uszyli też małe worki z płótna żaglowego i każdemu nadali numer. Miano do nich włożyć osobiste rzeczy znalezione przy zwłokach.

21 kwietnia, w niedzielę, Mackay-Bennett dopłynął do celu- w miejsce, w którym zatonął Titanic. Kapitan kazał wyłączyć silnik i na chwilę zapadła pełna szacunku cisza. Później marynarze rzucili się w wir pracy.

Z dziennika kapitańskiego
''Stoimy w miejscu. Wiatr z kierunku zachód-południowy-zachód. Wyławiane zwłoki są napuchnięte, na horyzoncie dużo gór lodowych. Niektóre ciała odpłynęły, ale inne wciąż tkwią pośród rozrzuconych w wodzie szczątek.''

''Zwodowaliśmy szalupy i wzięliśmy się do pracy- pisze w swoim pamiętniku Freddie Hamilton- Przez cały dzień wyławialiśmy zwłoki. Przerzucanie namokniętych trupów przez burtę szalupy nie było łatwe.''

''Ciała, które zobaczyła załoga Mackay-Bennetta były zamrożone. Na włosach i brwiach mieli szron. Wydawało się, że zwłoki są dobrze zachowane, ale po wyłowieniu ich z wody okazało się, że części ciała, które były pod wodą są już w stanie rozkładu.- mówi Tracy Oost.

''Dziś wyłowiliśmy 51 ofiar. 3 dzieci, 5 kobiet i 43 mężczyzn. Ale w wodzie nadal jest dużo ciał''- pisze dalej w pamiętniku Freddie Hamilton.

''Ciała z temperatury bliskiej zera trafiały na pokład statku, gdzie było znacznie cieplej. Ta misja to była walka z czasem''- mówi Tracy Oost.

Po wyłowieniu ciała traktowano zgodnie z instrukcjami Barnsteada.
Najpierw składowano je na pokładzie, następnie rozbierano rejestrując każdy przedmiot. Później zdjętą odzież palono, by nie dostała się w ręce łowców pamiątek. Podczas rejestracji rzeczy osobistych ofiar zawsze były obecne dwie osoby, co miało zapobiegać ewentualnym pomyłkom lub kradzieżom. Sporządzano szczegółową listę rzeczy znalezionych przy zwłokach, by łatwiej je było rozpoznać. Każde ciało opisywano w specjalnym zeszycie, przedmioty osobiste natychmiast pakowano do worków. Wykaz ofiar miał zostać przekazany na lądzie Barnsteadowi. Raz nadany numer był już na zawsze w dokumentach.

''John Henry opracował metodę wykorzystywana dzisiaj w kryminalistyce i przy masowych katastrofach. Metoda z powodzeniem przetrwała do naszych czasów''- mówi dalej Tracy Oost.

Czwarte ciało dziecka należało do jasnowłosego chłopca w wieku około trzech lat. Jego tożsamośc nie została nigdy ustalona. Z ubrań zachowały się jedynie buciki, które mogły pomóc przy identyfikacji. Była to najmłodsza odnaleziona ofiara, nazwana później: ''Nieznanym Dzieckiem z Titanica''.

Wieść o misji Mackay-Bennetta rozeszła się po świecie. Marynarze znaleźli się pod presją. Nagle odnalezienie pasażerów z pierwszej klasy okazało się ważniejsze niż znalezienie innych m.in. Johna Jacoba Astora.

Poniedziałek, 22 kwietnia 1912


Do załogi dotarła wiadomość, że za ciało swego ojca Wincet Astor odda 10 tysięcy dolarów. Obecnie to około ćwierć miliona.
22 kwietnia perspektywa otrzymania pieniędzy stała się realna. Ciało Johna Jacoba Astora zostało zidentyfikowane po inicjałach wyszytych na kamizelce, diamentowych spinkach i trzech tysiącach dolarach znalezionych w kieszeni. John Jacob Astor był postacią bardzo znaną i rozpoznawaną w Ameryce. Wiele osób widziało go jak spacerował Piątą Aleją ze swoim terierem imieniem Kitty, który towarzyszył mu także podczas rejsu transatlantykiem.

''Mój dziadek pasjonował się przyszłością. Napisał powieść fantastyczno-naukową, opatentował hamulce do roweru, nowy rodzaj nawierzchni drogowej i silnik turbinowy.''- mówi wnuczka Astora Jacqueline Astor Drexel.
Jacqueline Astor Drexel (wnuczka Johna Jacoba Astora) ze swoim mężem.

Wiadomość o znalezieniu zwłok milionera obiegła cały świat. Jego ciało zostało umieszczone w najlepszej trumnie na Mackay-Bennecie, ale ciało opatrzone numerem 124 przeszło taki sam proces jak szczątki innych pasażerów.
W zeszycie (wcześniej wspomnianym) każde zwłoki miały osobną stronę, by niczego nie pomylić. Znajdowały się tam:
-wykaz przedmiotów znalezionych przy ciele
-wygląd
-wiek
-waga

Mimo to wiele zwłok pozostało bezimiennych. Wieczorem tego samego dnia z Halifax wypłynął drugi ''statek ratunkowy''.
Trzy dni później (26 kwietnia) dołączył do Mackay-Bennetta.
Następnego ranka (23 kwietnia) z wody wyłowiono ciało jednego z muzyków. Nadano mu numer 193.

''Rozeszła sie wieść, że Mackay-Bennett wyłowił około 100 ciał. Biorąc pod uwagę, że liczba ofiar sięgała półtora tysiąca prawdopodobieństwo odnalezienia ciała Jocka było znikome.''- mówi Christopher Ward.

W zeszycie o ciele numer 193 znalazła się taka notatka:
193.
Biały, mężczyzna.
Wzrost: 175 cm.
Waga: około 66 kg
Wiek: około 27 lat.
Włosy: jasne, kręcone.

Po opisaniu ciało zostało przygotowane do zabalsamowania.

''W dokumentach napisano, że miał 27, podczas gdy skończył dopiero 21. Kiedy Andrew dowiedział się o znalezieniu ciała 27-letniego muzyka prawdopodobnie uznał, że to nie Jock.''- mówi dalej Christopher Ward.

Dla ciała numer 193 zabrakło trumny, więc włożono je pod pokład i obłożono lodem.

Po katastrofie Titanica, Olimpic miał przebyć dokładnie tą samą trasę przez Atlantyk z tą samą liczbą łodzi ratunkowych (20 szalup.).
Po licznych ustępstwach na pokład transatlantyku załadowano 40 łodzi, w większości zapożyczonych z okrętów wojennych. Większość z nich była przegniła i nie nadawała się do pływania. Z wyjątkiem trzech mężczyzn, cała załoga Olimpica odmówiła pracy. Dziesięć dni później oskarżeni o bunt marynarze stanęli przed sądem, który natychmiast ich uniewinnił. White Star Line musiało ustąpić. Odtąd wszystkie statki miały mieć wystarczającą liczbę szalup.

Tymczasem w Halifax rosło napięcie. Przyjeżdżały całe rodziny, by zabrać ciała swoich bliskich. Mackay-Bennet zakończył już swoją upiorną misję, ale gęste mgły utrudniały powrót.

Na Morzu Freddie Hamilton pisał tak:
''Środa, 24 kwietnia. Zimno, wilgotno i ponuro. Nawet najtwardsi marynarze nie potrafią uciec przed myślami o rodzinie, o swoich nadziejach i lękach. Tragedia, której staliśmy się bezpośrednimi świadkami pozbawiła nas zwykłej dumy i pewności siebie.''

Do soboty (27 kwietnia) wyłowiono 306 ciał z ogólnej liczby 1,500 ofiar. Szczątki pozostałych poszły na dno wraz z Titanic'kiem lub zostały zniesione przez prądy morskie. Mackay-Bennett wracał do Halifax.
Świat czekał.


Rankiem we wtorek, 30 kwietnia


Zimny i mglisty poranek.
15 dni po zatonięciu Titanica Mackay-Bennett wpłynął do portu w Halifax. Kiedy zauważono statek na linii horyzontu zaczęły bić dzwony w kościele przy nabrzeżu. Wkrótce dołączyły się dzwony z czterdziestu innych kościołów w całym mieście. Na rufie statku leżały trumny jedna na drugiej, a na dziobie leżało około 100 ciał zawiniętych w płótno.



W porcie zgromadziło się ponad tysiąc osób, wielu z nich czekało na szczątki najbliższych. O 9:30 Mackay-Bennett przybił do nabrzeża. Wszyscy obecni przywitali go milczeniem, z odkrytymi głowami.

Całkowita liczba ciał wyłowionych: 306
Liczba ciał przywiezionych do Halifax: 190
Liczba ofiar zidentyfikowanych i pochowanych w Morzu: 56
Liczba ofiar niezidentyfikowanych i pochowanych w Morzu: 60
Liczba ciał zidentyfikowanych i przywiezionych do Halifax: 65
Liczba ciał niezidentyfikowanych: 125

Wyniesienie na ląd ''ładunku'' zajęło marynarzom trzy i pół godziny.
W oczekującym tłumie był również Wincent Astor, który przyjechał do Halifax trzema prywatnymi wagonami. Ciało jego ojca miało zostać przetransportowane do Nowego Jorku w ciągu niecałej doby, jednak większość ofiar katastrofy miała nigdy nie powrócić do domu.
White Star Line nie było w stanie przewieźć wszystkich zwłok do ich najbliższych na własny koszt. Jeśli rodzina chciała ciało bliskiej osoby odzyskać musiała zapłacić White Star Line 20 funtów brytyjskich. Większość krewnych ofiar tragedii nie było stać na sfinansowanie podróży.
Ze 190 ciał 150 na zawsze pozostało w Halifax.

Z portu trumny zostały przewiezione na lodowisko do kartingu- była to jedyna tak duża hala w Halifax, w której dało się utrzymać niską temperaturę, Zmarłych umieszczono w głównej hali, w otwartych trumnach oddzielonych płóciennymi zasłonami. Chodziło o zapewnienie prywatności; ciała traktowano z należytym szacunkiem. J
ohn Henry Barnstead był zajęty wypisywaniem aktów zgonu. Za przyczynę śmierci podawał utonięcie w Morzu w wyniku katastrofy statku.

30 kwietnia do domu Hume'ów dostarczono list. Rodzina już od wielu dni oczekiwała informacji. List był od stowarzyszenia Black Brothers (towarzystwa muzyków, w którym Jock był zatrudniony), które kazało rodzinie zapłacić 5 szylingów za ubranie nieżyjącego syna.

3 maj 1912  


Halifax od trzech dni szykowało się na masowy pogrzeb.
Pierwsze 36 osób pochowano 3 maja przy kościele pod wezwaniem Świętego Jerzego.

W sobotę, 4 maja w stanie Nowy Jork odbył się pogrzeb Johna Jacoba Astora. Milioner pozostawił pogrążonego w rozpaczy syna i ciężarną wdowę.
W Halifax odbyła się inna, zupełnie odmienna w charakterze ceremonia. Na pogrzeb 3-letniego niezidentyfikowanego chłopca przyszło do kościoła 500 osób. Wincent Astor za znalezienie ciała ojca ufundował nagrodę w wysokości 10 tysięcy dolarów. Kapitan dostał te pieniądze i rozdzielił je między załogę. Za te pieniądze marynarze sfinansowali pogrzeb chłopca i sami zanieśli trumnę do grobu. Modlitwę odmówił proboszcz anglikański, który był na pokładzie Mackay-Bennetta, kiedy wyłowiono ciało chłopca.
Grób ''Nieznanego Chłopca z Titanica''


Zachowanie marynarzy z Mackay-Bennetta silnie kontrastowało z zachowaniem White Star Line, które nie zatroszczyło się o los pasażerów i załogi.

W tym samym czasie ciało Wallace'a Hartleya (drygenta orkiestry na Titanicu) było w drodze do Anglii, gdzie przygotowywano uroczysty pogrzeb. Zwłoki muzyka wyłowiono 27 kwietnia. Szybko je zidentyfikowano, ponieważ mężczyzna miał przy sobie przedmioty z inicjałami W.H.H m.in. wieczne pióro, złote pudełko na zapałki i list zaadresowany do kierownika orkiestry.
Jego pogrzeb zgromadził prawdziwe tłumy. W ostatniej drodze, od Bethel Independent Methodist Church, do samego cmentarza w Colne, towarzyszyło mu około 30 000 ludzi. Pokazuje to, jak wielki był oddźwięk społeczny tego tragicznego i pięknego zarazem gestu. Słowa i melodia osławionego hymnu wyryte zostały na kamieniu nagrobnym muzyka. Do dziś grane przez nieustraszonych muzyków "Być bliżej Ciebie chcę" pozostaje żywym symbolem nigdy nie gasnącej nadziei.
Tłum idący za trumną Wallace'a Hartleya, 18 maj 1912.


Grób drygenta. Na książeczce, nad skrzypcami, wyryte są słowa ''NEARER MY GOD TO THEE, NEARER TO THEE'' 

W poniedziałek, 6 maja na cmentarzu w Halifax pochowano kolejne zwłoki, większość niezidentyfikowanych.
Do grobu złożone zostało również ciało młodego mężczyzny w stroju muzyka, o numerze 193.
Ciało Jocka zidentyfikowano wiele lat po katastrofie.


100 lat później ze 121 grobów (na tym cmentarzu) bezimiennych pozostaje 40 np.
numer 257 : mężczyzna, wiek około 38 lat, ubrany w koszulę w zielone paski i roboczy kombinezon. Najprawdopodobniej mechanik ;
numer 197 : jasne wąsy, waga około 86 kg, strażak.
Nikt się o nich nie zatroszczył.

''Ten cmentarz w Halifax to pomnik nieudolności White Star Line''- mówi Christopher Ward, wnuk Jock'a.


W następny piątek (10 maja) odbył się ostatni masowy pogrzeb, pochowano 33 ciała.
Po siedmiu latach badań potwierdzono autentyczność skrzypiec. Należały one do Wallace'a Hartleya ; grał też na nich w tę ostatnią noc na Titanicu. 


Praca Barnsteada powoli dobiegała końca, ale postanowił on jeszcze ułatwić identyfikację ciał przyszłym pokoleniom. Zdecydował się na wykonanie dokumentacji w postaci zdjęć ofiar. Wszystkie niezidentyfikowane ciała uwiecznił na zdjęciach miejscowy fotograf. Obecnie znajdują się w prywatniej kolekcji i nie są prezentowane.

Barnstead zakończył swoją misję.